"Szczerość jest najprostszą drogą zarówno do sukcesu, jak i do nienawiści."
Szukałam
obecności Olka już gdy wróciłam do domu. Wiele przykrych słów usłyszałam od
rodziców, ale zignorowałam je i gdy już przestali na mnie krzyczeć, udałam się
na górę, do swojego pokoju. Złość na mojego przyjaciela przeszła mi tak szybko,
jak szybko przyszła. Owszem, próbował kontrolować moje życie, ale mogłam być
przecież pewna, że to tylko i wyłącznie z troski i strachu o mnie. Musiałam
pamiętać także o tym, że chłopak był we mnie zakochany, chociaż myślałam o tym
niezbyt chętnie. Nakrzyczał na mnie pewnie dlatego, że dla niego to, że się we mnie
zakochał też nie jest niczym przyjemnym – pomyślał.
Przyjaciołom
byłam gotowa wybaczyć naprawdę wiele – byli dla mnie ważni i nie chciałam ich
stracić, nawet jeśli zrobili coś głupiego, co mnie zdenerwowało, czy wywołało
nieprzyjemne odczucia. Wolałam to przeboleć i szybko zapomnieć, niż wywoływać
wielkie kłótnie, które na pewno nie zadziałałyby na nasze relacje korzystnie. Gdy
to ja zrobiłam coś głupiego, niemal od razu lub po pierwszym dniu
przepraszałam, naprawdę nie znosiłam konfliktów między mną a chłopakami.
Dlatego
też nigdy nie przepraszałam Leny, zwyczajnie nie zależało mi na niej i naszych
stosunkach; były mi one obojętne. Jej chyba nie do końca – co jakiś czas
starała się ze mną porozmawiać i naprawić wszystko, co się między nami zepsuło.
A przecież zniszczyła się doszczętnie praktycznie całość pozytywnych uczuć
między nami. Teoretycznie przez głupotę, którą na początku wybaczałam, a
później już nie zdołałam. Zbyt wiele razy powtarzany błąd staje się
niewybaczalny. A to, że później Lena razem z rodzicami krytykowała mnie za
wszystko denerwował mnie najmocniej ze wszystkiego, bo gdy byłam młodsza
liczyłam na wsparcie od niej. Wsparcie, którego nie dostałam.
Zdjęłam
buty, podarłam rajstopy, i rzuciłam się na łóżko, wciąż w sukience. Z torebki
wygrzebałam telefon komórkowy i wybrałam numer Aleksandra.
Jeden
sygnał, dwa, trzy, cztery… Poczta głosowa.
Posmutniałam,
Olek zawsze odbierał, zawsze telefon nosił przy sobie, tym bardziej w porze
wieczornej, bo zawsze mogło trafić się jakieś nieoczekiwane spotkanie z
przyjaciółmi, nawet jeśli był to już październik i pogoda nie obfitowała w wysokie
temperatury ani też szczególnie długie i przyjemne wieczory. Zawsze jednak miło
siedziało się w towarzystwie przyjaciół przy kominku w domu Fifiego, albo w
przyjemnie urządzonym pokoju Konrada – mimo wiecznego bałaganu, przy dobrej
herbacie i przyjemnych żartach robiło się tam doprawdy przytulnie.
Nie
przepadałam natomiast za siedzeniem u mnie: zawsze po wyjściu chłopaków
przytłaczała mnie cisza. Lena siedziała lub spała w swoim pokoju, rodzice
oglądali cicho telewizję lub – tak samo jak moja siostra – pogrążali się w
krainie odpoczynku. Największym moim marzeniem było zamieszkać razem z
przyjaciółmi; czułam, że wtedy mogłabym być szczęśliwa. Bo pod całym pozorem
tego, że wspólnie się wygłupialiśmy kryło się przecież także to, że z nimi mogłam
porozmawiać o wszystkim, szczerze, bez żadnych limitów. Nie musieliśmy uciekać
przed prawdą i potrafiliśmy pomagać sobie wzajemnie, dlatego bez wahania
nazywałam ich moją Rodziną.
Po
krótkiej zabawie telefonem i kilku smutnych westchnieniach po raz kolejny
wybrałam numer Aleksandra, jednak znowu odpowiedziała mi tylko poczta głosowa.
Zadzwoniłam po raz trzeci, a później po raz czwarty, za każdym razem słyszałam
tylko polecenie, by zostawić wiadomość po sygnale. W końcu pozostawiłam telefon
w spokoju i poszłam do łazienki na dół, by wziąć prysznic. Nie obeszło się bez
scysji z Leną, gdy już mokra wyszłam z łazienki.
-
I
po co ci to było?! Głupia jesteś.
-
Boże,
głupia jestem, bo za długo przebywałam w twoim towarzystwie i się zaraziłam od
ciebie debilizmem. Nie będę z tobą dyskutować, nara.
-
Nara.
Powodzenia w życiu, debilu. Mogłabyś mieć lepiej.
-
I
tak jak ty podlizywać się wszystkim po kolei? Wolę być sobą. Kolorowych,
siostrzyczko – zironizowałam, a ona pozostała ze zmarszczonym czołem. To
sugerowało, że nareszcie zaczęła myśleć!
Poszłam
spać. Rano obudziłam się z lekkim bólem głowy i niechętnie poszłam do szkoły po
wcześniejszym odpowiednim ubraniu się. Czekałam chwilę na Aleksandra pod jego
domem, ale pani Piskała zwabiona wesołym poszczekiwaniem psów i ich przyjaznym
proszeniem o pogłaskanie poprzez piszczenie wyszła na zewnątrz i poinformowała
mnie, że Olek wyszedł wcześniej. Uśmiechnęłam się, podziękowawszy i skierowałam
swoje kroki ku szkole; sądziłam, że w takim razie Konrad też szedł wcześniej.
Zdziwiłam się, gdy parę kroków poza jego domem dogonił mnie, pytając o to,
dlaczego na niego nie zaczekałam. Gdy odpowiedziałam mu o co chodzi, zrobił
minę, która sugerowała, że nie rozumiał zachowania przyjaciela. Tak samo
zareagował Fifi, na którego już poczekaliśmy. Sytuacja, w której każdy z nas
urządzał sobie osobne wagary jeszcze nie miała miejsca – jeśli nie szliśmy do
szkoły, to razem.
Czułam,
że Olek był na mnie bardzo zły, przytłaczało mnie to, tym bardziej, że nie do
końca wiedziałam dlaczego – nie zrobiłam nic, co mogłoby go zdenerwować aż do
tego stopnia. Owszem, po tym, jak szarpał się z Fabianem spędziłam dzień u
Cymersa – ale co miałam zrobić, biec za nim i błagać, żeby mi powiedział o co
chodzi i przepraszać go za to, że zakolegowałam się z zielonookim? Nie umiałam
czuć się za to winna, bo naprawdę zapałałam do chłopaka sympatią. Udawanie, że było
inaczej nie miało sensu; nie chciałam też zrywać z nim znajomości. Jeśli jednak
miałabym wybierać między Aleksandrem a Fabianem z pewnością zrezygnowałabym ze
spotkań z Cymersem. Przyjaciel to przyjaciel, a zielonookiego nie znałam zbyt długo.
Miałam
nadzieję, że mimo wszystko zastanę chłopaka w szkole, tak się jednak nie stało.
Wszystkie lekcje przesiedziałam apatyczna i nieobecna, na wszystkie słowa
reagowałam burczeniem, nie umiałam normalnie z nikim porozmawiać; nawet
przyjaciołom nie do końca wyjaśniłam o co poszło poprzedniego dnia między
Aleksandrem a Fabianem – pominęłam fakt o tym, że mój przyjaciel wcześniej
wyznał mi miłość. Szpulka i Fifi zmieszali się i usłyszałam wiele słów na temat
tego, że powinnam unikać bruneta, bo on jest zwyczajnym podrywaczem.
-
Olek
ma rację. Nie powinnaś zbyt bardzo przywiązywać się do tego chłopaka, on cię
zrani – powiedział Konrad.
-
W
twoich ustach nie brzmi to zbyt wiarygodnie – napomknęłam go.
-
Daj
spokój, przecież teraz jestem z Kryśką.
-
Wiem.
Czyli skończyłeś z przeszłością podrywacza? Może on też skończył?
-
Czarna,
nie popieram chłopaków, bo pewności co do tego, czy cię zrani nie mamy. –
odezwał się Filip.
-
No
i nareszcie jeden, który dobrze gada! Polać mu! – orzekłam i na mojej twarzy
zagościł uśmiech.
-
Daj
mi dokończyć. Chodzi o to, że nie mamy pewności, ale masz na niego uważać.
Krążą słuchy, że nie jest najlepszym kandydatem na chłopaka i lepiej się nie
angażować.
-
Dobrze,
nie będę.
Po
szkole powróciłam do domu; zjadłam obiad i snując się po domu jak duch
zastanawiałam się co właściwie mam zrobić. Ostatecznie narzuciłam na siebie
ciepłą bluzę i wyszłam z domu, mając nadzieję, że Aleksander jest już w domu i
uda mi się z nim porozmawiać.
Gdy
weszłam do jego domu od razu zorientowałam się, że chłopaka jeszcze nie ma –
jego mama powitała mnie donośnym krzykiem „Olek, czemu tak późno dzisiaj?”, a
gdy wyjrzała i usłyszała tradycyjne „Dzień dobry, pani Piskała”, uśmiechnęła
się tylko i zapytała czy nie wiem gdzie jest Aleksander. Odpowiedziałam zgodnie
z prawdą, że nie; mimo tego, że chłopaka nie było w domu zostałam zaproszona na
kawę i gdy uporałam się ze zdjęciem trochę zabłoconych glanów z chęcią poszłam
za rodzicielką jednego z moich przyjaciół do kuchni.
Kazała
mi się rozsiąść, a sama zajęła się przygotowaniem gorącego naparu o
charakterystycznym zapachu.
-
Co
tam słychać? Co cię sprowadza do mojego syna? – zapytała, a po chwili
roześmiała się. – Tak, wiem, te pytania są najgorsze na świecie – uśmiechnęła
się.
Zastanowiłam
się jak ona to robiła, że nawet po tym jak jej mąż uciekł gdzieś w nieznane
potrafiła tak świetnie sobie radzić i być – lub tylko wydawać się – szczęśliwą.
Przez chwilę myślałam nad tym, czy ja bym tak umiała, a gdy pani Zofia już
usiadła naprzeciw mnie i postawiła przede mną kubek z kawą uśmiechnęłam się i
odezwałam do niej.
-
Pani
chyba może wiedzieć… bo ja nie rozumiem co ostatnio dzieje się z Olkiem. Nie
mam z kim o tym porozmawiać, a pani… Pani mnie zrozumie. Tak sądzę.
-
A
chłopaki?
-
Z
nimi nie mogę, zaraz pani powiem dlaczego. Ale… pani nie zmieni zdania co do
mnie? Bo ja bardzo panią lubię i cenię i nie chcę, żeby pani przestała mnie
lubić.
-
Oczywiście,
że nie – uśmiechnęła się i chwyciła w dłonie kubek z kawą. – Sądzę, że raczej
ci pomogę, jeśli tylko będę mogła.
-
Chodzi
o to, że Olek mnie ostatnio trochę unika. Chciałam z nim o tym dzisiaj
porozmawiać. W naszej nowej klasie pojawił się taki chłopak, Fabian. Chłopakom
się on nie podoba i cały czas mnie przed nim ostrzegają…
-
A
ty?
-
Lubię
go. Zwyczajnie go lubię. A ostatnio spotkałam się z nim, zwyczajnie, po
koleżeńsku – wstrzymałam na chwilę oddech, po czym kontynuowałam: - a przed
jego domem szarpali się Aleksander i Fabian. Spróbowałam ich rozdzielić, Olek
od razu poszedł, a ja zapytałam Cymersa o co poszło, odpowiedział mi, że o
mnie. Pobiegłam za Aleksandrem, bo uznałam, że z nim też muszę skonfrontować to,
co się stało. Zapytałam, czy poszło o mnie; powiedział, że nie zawsze chodzi o
mnie. Był na mnie zły, a ja nie wiedziałam za co, więc wróciłam do domu
Fabiana, a jak tylko wróciłam do siebie, od razu zaczęłam dzwonić do Olka,
tylko, że on nie odbierał. No i dlatego jestem.
-
A
w szkole? Nie porozmawialiście?
-
Wie
pani, jak to jest w szkole…
-
Flawia,
nie kręć. Nie było go, prawda?
-
No…
nie było – przyznałam ze wstydem, bo chciałam kryć Aleksandra, ale nie lubiłam
kłamać przy pani Zosi.
Spojrzałam
na nią i poczekałam na to, co powie. Kobieta tylko podniosła kubek ze swoją
kawą do ust i pociągnęła kilka łyków naparu, a potem chwilę milczała.
-
Wiesz,
Olek to jest Olek. On jest twoim przyjacielem, więc porozmawiaj z nim otwarcie.
Na pewno go to nie zaboli, uwierz mi, mój syn woli szczerość, niż przyjemne
kłamstwa. I dlaczego nie porozmawiasz o tym z Konradem czy Filipem? – padło
pytanie, którego się bałam.
-
Bo
pani bardziej zna Aleksandra niż oni. Tak sądzę – dodałam pospiesznie. Mówienie
o uczuciach jej syna skierowanych do mnie wydało mi się w tamtym momencie co
najmniej niestosowne.
-
Dobrze,
skoro tak sądzisz… Pogadaj z nim, po prostu. Poczekaj tutaj na niego, a my
sobie porozmawiamy.
-
Za
nic nie chciałabym zranić Olka, a czasem się boję, że skoro już szarpał się z
Fabianem, rzekomo o mnie, to już to zrobiłam.
-
Ja
tego nie wiem, kochanie.
Ja
też nie, cholera.
– pomyślałam.
*
Jakiś taki bezpłciowy ten rozdział, nie wnosi nic nowego do tego opowiadania, w zasadzie równie dobrze mogłoby go nie być.
Mam wrażenie, że zanudzę Was tym opowiadaniem zanim dojdę do sedna sprawy, bo sama czasem odnoszę wrażenie, że nie wiem czy chciałabym to czytać. Rozdziałów jest zaplanowanych dużo, naprawdę, no i nie wiem czy będzie Wam się chciało to czytać.
Może nie powinnam się cieszyć, że Flawia denerwuje swoim zachowaniem większość z Was, ale to chyba dobrze, że w ogóle wywołuje w Was jakieś odczucia ;)
Pytanie do bohatera? TUTAJ
Pytanie do mnie? TUTAJ
Pytanie do bohatera? TUTAJ
Pytanie do mnie? TUTAJ
Pozdrawiam Was serdecznie, moi kochani.
Pani Piskała jest trochę jak taki psi psycholog, ale no nie wchodźmy w szczegóły. Nie ogarniam trochę zachowania Olka, bo najpierw nie chce powiedzieć, co jest grane, potem nie przychodzi do szkoły... Aleksandrze, nie strój fochów! Bo będziesz musiał poprawkę w sierpniu pisać!
OdpowiedzUsuńNie, dobra, nieważne :D
Niezbyt wiem co mogę napisać o tym rozdziale... Ciekawa jestem, czy Fabian rzeczywiście jest taki straszny jak go malują (oby!) xd
Nie ogarniam też trochę Leny, bo najpierw chce naprawić stosunki z Flawią a potem obie się wyzywają. WIdocznie nawet ona zrozumiała, że jej siostra (tj Flawia) jest jeszcze bardziej pojebana niż ona i z nią normalnie sie nie da :D
Rzal, smóteg i bul... xd
Awr! Miałam caały komentarz napisany, ale się usunął ; /
OdpowiedzUsuńOjj, Olek, nie ładnie tak uciekać przed Flawią! Należy wam się porządna rozmowa!
Fabian nie może być taki zły jak mówią, prawda?
Ach, nigdy chyba nie zrozumiem Leny, najpierw chce się godzić, teraz wyzywa Flawię. To zupełnie jak ja z moim młodszym bratem: /
Pani Piskała to na prawdę miła osoba i już mi się podoba c :
Mam nadzieję, że w kolejnych rozdziałach Flawia nieco poukłada sobie to wszystko, także pozostało mi czekać na next. : )
Pozdrawiam ; *
Co ten Olek? Tak moim zdaniem nie zachowują się przyjaciele, ale jak widać mocno boli go ta sprawa. Trochę drażni mnie to, że Flawia nie chce zdradzić swoim kolegom, że Aleksander się w niej kocha, na pewno zrozumieliby i zapewne doradzili, a tak.. Jak każdy będzie miał przed sobą takie tajemnice to ja im nie wróże długiej znajomości. Ciągle zmieniam zdanie i zastanawiam się czy Fabian faktycznie okaże się 'bad boyem', myślę, że z jakąś akcją wyskoczy :D ale chyba mi będzie dane długo na to poczekać.. Pozdrawiam :) /przewrotnosc-losu/
OdpowiedzUsuńOlek jest dziwny. Co prawda to przyjaciel Leny, ale nie może jej dyktować, kogo ma lubić, a kogo nie. Przecież to jest jej sprawa. A teraz zachowuje się jak rozkapryszony, obrażalski dwunastolatek... najlepiej jest obrazić się na cały świat, bo nie dostało się tego, co się chciało dostać. Swoją drogą ciekawi mnie, gdzie on jest, skoro nie wrócił do domu ani nawet nie było go w szkole. Ta sprawa jest trochę podejrzana, choć wydaje mi się, że ten po prostu "pielęgnuje swojego focha".
OdpowiedzUsuńMatka Aleksandra jest całkiem miłą osobą. Dobrze, że Flawia tak się z nią dogaduje.
Swoją drogą... Fabian nie jest taki straszny chyba! Choć kto wie, może Czarna to jego kolejny cel, ktoś niedostępny. Hmmm... jestem ciekawa, jak to rozegrasz :)
Oo, to fajnie, że byłaś nad morzem :) Nuda jest fajna, choć z czasem ma się jej dość ^^ Ja tylko nie chcę iść do szkoły, bo czeka mnie pierwsza liceum :/
Pozdrawiam!
Mnie tam nie zanudzasz. Lubię to opowiadanie i pomimo tego, że czasem rozdziały są mało znaczące, to i tak lubię je czytać. :) Teraz to mnie zaciekawiłaś tymi słowami, że akcja ma dopiero dojść do sedna, rozwinąć się. Myślałam, że to będzie takie opowiadanie o życiu Flawi, a tu proszę. :D Jestem bardzo ciekawa co będzie się działo. ;)
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest jak zwykle bardzo udany, fajnie się czytało, ale racja, mało wprowadza do tego opiwiadania. Ale zawsze coś, np. to jak Flawia rozmawiała z panią Zosią. Pokazałaś nam jaką jest fajną kobietą (tak polubiłam ją :D) i jej relacje z dziewczyną.
Olek mnie bardzo wkurza, ale mam nadziję, że nic mu się nie stało skoro tak długo nie wraca. I że nie zrobił nic głupiego.
Mam nadzieję, że Fabian będzie 'dobry' i nie zrobi krzywdy Flawi. Lubię go.
Pozdrawiam i życzę weny. ;3
Flawia niepotrzebnie dzwoniła do Olka od razu po powrocie do domu, spodziewałam się, że chłopak nie odbierze ani jednego połączenia, bo złość nie mija aż tak szybko. Zwłaszcza, że ta cała szarpanina wyglądała dość dobrze...
OdpowiedzUsuńO co w ogóle chodzi Lenie? Raz chce się godzić z młodszą siostrą, a teraz znowu na nią naskakuje. Gdyby ją wsparła, obojętnie, czy na osobności, czy oficjalnie przed rodzicami, Czarna wiedziałaby, że jednak może jej ufać.
Nieobecność Aleksandra w szkole nieco mnie zaniepokoiła. Myślałam, że mu przejdzie, tymczasem chyba wściekł się dużo bardziej, niż sądziłam... Dla mnie to takie strojenie fochów. Niech Olek się ogarnie i porozmawia wprost z Flawią, bo takie uciekanie od problemu jest strasznie dziecinne.
A Konrad i Filip znowu mnie zirytowali tymi ostrzeżeniami dotyczącymi Fabiana -,-
Strasznie polubiłam panią Zofię. Flawia zwierzyła jej się z taką łatwością, ponieważ nawet ona potrzebuje rozmowy z kimś dorosłym, a na własnych rodziców nie może przecież liczyć. Pani Zosia okazała się wyjątkowo wyrozumiała, chociaż rozmawiały o jej synu. Szkoda, że Czarna nie może spędzić w taki sposób czasu z własną mamą...
Czekam na ciąg dalszy <3
Wiadomo, że są rozdziały ważne i te mniej istotne, ale według mnie zdarzenia ukazane w tym były potrzebne, więc nie wiem, czemu jesteś niezadowolona. Dzięki temu wiadomo, że Olek jest wściekły i to aż w takim stopniu, że nie ma ochoty widzieć się z Flawią. No właśnie, zastanawia mnie to jego zachowanie. Zaczynam podejrzewać, że nie chodzi tylko o zazdrość. No chyba, że chłopak jest aż tak zakochany i aż tak wrażliwy, że nie jest w stanie nawet przebywać w szkole z Czarną, odkąd ta zadaje się z Fabianem. Chociaż, sądząc po jego "nie zawsze chodzi o ciebie", może ma jakieś inne problemy, wydarzyło się coś, o czym główna bohaterka nie ma pojęcia... Mam nadzieję, że już niedługo wszystkiego się dowiem.
OdpowiedzUsuńWidać, że Flawia ma świetny kontakt z mamą Olka. Ja nie wyobrażam sobie, żebym mogła tak się zwierzać mamie jakiejkolwiek mojej przyjaciółki. Chociaż właściwie, skoro dziewczyna tak bardzo źle dogaduje się z własnymi rodzicami, nic dziwnego, że nieświadomie poszukuje kogoś, kto zastąpi jej chociaż w pewnym stopniu mamę i tatę.
Nadal nie rozumiem tej ciągłej wojny z Leną. Dziewczyna naprawdę nie wydaje się aż taka straszna. Wiadomo, że czasami jest wredna i zachowuje się nie w porządku, ale z drugiej strony Czarna również nie jest dla swojej siostry miła, więc nie ma się czemu dziwić. Poza tym każdy czasem zachowuje się niezbyt miło, taka już ludzka natura. Dziwię się więc, że Flawia nie chce wybaczyć swojej siostrze, która jest przecież jej rodziną.
Pozdrawiam
koszmar-na-jawie
Nie rozumiem, dlaczego jesteś niezadowolona z tego rozdziału. Myślę, że takie są potrzebne, w opowiadaniu, aby nabrało naturalnego biegu akcji.
OdpowiedzUsuńChcę też powiedzieć, że niedawno zaczęłam czytać twoje opowiadanie i jestem pod wrażeniem! Masz ogromny talent. Opowiadanie czyta się z wielką lekkością i ogromną przyjemnością! :)
Bardzo współczuję Flawii. Nie rozumiem wściekłości Olka, tu musi być coś więcej niż tylko zazdrość. Dlaczego faceci nigdy nie chcą powiedzieć prosto w oczy, o co im chodzi?
To piękne, że Flawia ma dobre kontakty z mamą Olka. Chociaż ja na jej miejscu czułabym się dziwnie, to domyślam się, że w jego matce znajduje własnych rodziców, na których nie może polegać.
Życzę weny i czekam na następny rozdział! :)
Jeśli miałabyś chwilę i ochotę, chciałabym cię zaprosić do przeczytania moich dwóch opowiadań :) Może ci się spodobają.
http://sztuka-zemsty.blogspot.com/
http://negatyw-szczescia.blogspot.com/
Pozdrawiam.
(komentuję z tego konta, bo nie chce mi się przelogowywać. Hope*)
OdpowiedzUsuńFaktycznie trochę nic się nie działo, ale przecież wiecznie coś nie będzie. Mam nadzieję, że wszystko się poukłada i Olek zacznie zachowywać się inaczej. Przez tyle lat był normalny, gdy ukrywał, że jest zakochany, a gdy się wydało to nagle mu odbiło?
Czekam na następne rozdziały ;)
A u mnie na razie nic nie będzie, bo nie chce mi się pisać. Pisałam, gdy się nudziłam, a teraz sporo się zmieniło i nie mam kiedy się czepić. Jak wrócę to dam Ci znać ;)
Oczywiście, że jedne rozdziały są napełnione ważnymi informacjami, a drugie są po prostu takimi przejściami. Jednak wszystkie są potrzebne. Nie dziwiłam się, że Flawia od razu dzwoniła do Olka, bo sama tak bym zrobiła, ale jego zachowanie trochę mnie zaniepokoiło. Mógł być zły i nie odbierać, ale żeby następnego dnia olać wszystkich przyjaciół i nie iść do szkoły? To było troszeczkę chamskie i smutne zarazem. Jednak to paczka, trzymają się zawsze razem, a on nagle BUM i sobie uciekł.
OdpowiedzUsuńCymers jak dla mnie jest genialny i widać, że jest czuły po jego kontaktach z siostrą, więc przyjaciele Czarnej mogliby dać trochę spokoju.
To miłe ze strony pani Piskała, że zaprosiła dziewczynę na kawę i ją wysłuchała. Jednak okazała się lepsza niż przyjaciele, którzy pewnie nie podeszliby za bardzo poważnie do takiej rozmowy.