poniedziałek, 7 października 2013

Rozdział szesnasty

"Każdy zasługuje na szansę, bo ludzie się zmieniają. Nie tylko na drugą szansę, ale po prostu na KOLEJNĄ szansę."





Listopad zdawał się być pogodniejszy niż październik, już jego początek obfitował w duże ilości promieni słonecznych. Mimo tego i tak było zimno, a ja musiałam chodzić w swoim grubym, czarnym płaszczu.
Chociaż długo się do tego nie przyznawałam, końcówka października uświadomiła mi jedną, ważną dla mnie rzecz: zakochałam się w Fabianie. Mimo że nie chciałam wpuszczać nikogo nieproszonego do mojego serca, on po prostu się tam dostał, wszedł tam bez specjalnej pomocy. Nie potrzebował tego, żebym zechciała go wpuścić.
Świetnie mi się z nim rozmawiało i miałam zamiar wreszcie mu pokazać, że mi też zależy na rozwoju naszej znajomości, wobec czego sama do niego dzwoniłam, proponowałam spotkania, zagadywałam. Pierwsza podchodziłam do niego na przerwach, co było dość ryzykowne, zważywszy na niezbyt przyjazne spojrzenia Wioletty. Mimo tego nie zbliżałyśmy się do siebie, po ostatniej wizycie naszych rodziców w szkole obie uznałyśmy, że nie warto, bo zarówno moi, jak i jej opiekunowie przyszli do liceum piekielnie wściekli, a wychowawczyni zmarnowała sporo czasu, żeby tylko ich uspokoić.
Zastanawiało mnie tylko, o czym rozmawiała pani Lalewicz z moimi rodzicami, gdy już wyszli państwo Ambrozińscy, a ja zostałam wyproszona za drzwi. Pewnie chodziło o ogół mojego zachowania lub oceny. Nie powinnam się tym przejmować, a jednak zastanawiało mnie to, bo gdy wracaliśmy we trójkę ze szkoły, nie odezwali się nawet słowem. Próbowałam więc o tym nie myśleć.
Rodzice – o ile to było w ogóle możliwe – odzywali się do mnie jeszcze rzadziej niż zwykle. Ja również siedziałam cicho, mając na uwadze naszą ostatnią kłótnię, wcale nie miałam ochoty po raz kolejny stać się przyczyną domowego konfliktu, dlatego też chodziłam do szkoły, na korepetycje i robiłam wszystko to, co powinnam, najlepiej jak umiałam. Mimo wszystko moje oceny nie były na wysokim poziomie, a rodzicom chyba się to nie podobało. I cały czas widziałam, że patrzą na mnie w ten swój dziwny sposób, co zwiastowało kolejną kłótnię.
Nawet jeśli sytuacja z rodzicami miała się niedługo pogorszyć, byłam całkiem zadowolona z mojej sytuacji – z Leną dogadywałam się nieźle, zrozumiałam, co czuję do Fabiana i wyjaśniłam sobie wszystko, co miałam sobie wyjaśnić z Olkiem.
Czymś, co dopiero mnie zaskoczyło i spowodowało, że nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, był moment, w którym Fabian zaczął mnie ignorować. Chciałam na powitanie pocałować go w policzek, ale on odsunął się ode mnie.
-          Hej, coś jest nie tak? – zapytałam.
-          Nie, wszystko w porządku – burknął.
-          No przecież widzę… nie chcesz o tym gadać?
-          Nie.
Próbowałam z nim rozmawiać, jakoś go pocieszyć. Myślałam, że miał po prostu zły dzień, ale gdy wciąż unikał mnie na przerwach, zrozumiałam, że chodziło o coś innego. Że chodziło o mnie.
Zastanawiałam się, czy chłopcy faktycznie mieli rację mówiąc o tym, że Fabian był podrywaczem i chciał mnie tylko skrzywdzić… Poważnie w to wątpiłam. Przecież spędzał ze mną dużo czasu, zwłaszcza na rozmowach, pomógł mi trzymać się po urodzinach babci. Pozwolił mi się wygadać i uspokoił mnie. Czy rzeczywiście chciałoby mu się postępować w ten sposób, jeżeli tylko by się mną bawił?
Po kilku dniach takiego traktowania postanowiłam porozmawiać o tym z którymś z chłopców i mój wybór padł na Konrada – miał wolne popołudnie, więc od razu po szkole poszłam do niego. Poczęstował mnie obiadem, ale ja odmówiłam; nie byłam głodna, chłopak nałożył więc porcję tylko dla siebie. Mnie kazał opowiadać czemu do niego przyszłam.
-          Właściwie… ja… Tak po prostu – skłamałam.
-          Przyszłabyś po obiedzie, gdyby to było tak po prostu.
-          Eee… daj spokój. – Rozejrzałam się po jego pokoju.
Było w nim tak przyjemnie. Panował lekki bałagan, ale Konrad wydawał się zupełnie tym nie przejmować i pałaszował swój obiad. Na jednym z krzeseł leżało kilka ubrań chłopaka, który właśnie ten mebel uważał za swoją szafę. Ściany były w kolorach: czerwonym, pomarańczowym i żółtym, co stwarzało wrażenie ciepłego i przytulnego miejsca. Miło było też usiąść na białym, puszystym dywanie i po prostu popatrzeć na rybki pływające w akwarium chłopaka (swoją drogą dziwiłam się, że one jeszcze żyją, bo jego zmienność i zachowanie przywodziło na myśl kilkuletnie, pełne energii dziecko, które nie pamięta o tym, że w ogóle ma jakiekolwiek zwierzątko i – tym bardziej – że trzeba o nie dbać). Nieporządek na biurku i parapecie to nie było nic, co mogło mnie zaskoczyć; tylko raz, dawno temu, po wejściu do pokoju zastałam ułożone schludnie przedmioty oraz wyjątkową czystość, co stanowiło spory szok, ale już się nie powtórzyło. Widocznie miał słomiany zapał do sprzątania.
Dziwiło mnie to, że właśnie lekki nieporządek powodował, że można się tu było poczuć jak w domu, w którym ktoś mieszka. Czasem wchodząc do mieszkania mojej korepetytorki zastanawiałam się czy ona naprawdę tam żyje – zawsze był nienaganny porządek, przedmioty na tych samych miejscach, na podłodze nie było nawet okruszka.
Uśmiechnęłam się do siebie, patrząc na to jak Szpula ubrudził się trochę sosem do spaghetti. Wyglądał doprawdy uroczo, więc wyciągnęłam telefon i zrobiłam mu zdjęcie tak, aby się nie zorientował. Postanowiłam, że dołączy do mojej kolekcji fotografii. Myślami znów powróciłam do Cymersa; nie miałam ani jednego zdjęcia tego chłopaka. A właściwie nawet chciałam mieć, bo stał się dla mnie ważny, przecież zakochałam się w nim…
Żaden z moich przyjaciół jeszcze o tym nie wiedział. Chciałam im o tym powiedzieć, ale domyślałam się, że nie przepadają za Cymersem. Poza tym Olek… Nie chciałam, żeby po raz kolejny coś się między nami psuło. Ciężko mi było pogodzić się z myślą, że moglibyśmy się kłócić przez to, że się zakochałam. Że on się zakochał… we mnie.
Po raz kolejny spojrzałam na Konrada i oderwałam się od moich rozmyślań.
-          Dostałam kolejną pałę z fizyki. Matka mnie zabije – westchnęłam.
-          Nie jesteś umysłem ścisłym. Przydałyby ci się korki.
-          Nie to, że nie jestem umysłem ścisłym, ja jestem po prostu tępa, wiesz?
-          Nie jesteś tępa. – Spojrzał na mnie spokojnie. – Serio tak myślisz?
-          Właściwie to chyba tak.
-          Dlaczego?
-          Rodzice mi to wmawiają od wielu lat i czasem zaczynam w to wierzyć.
-          Mam nadzieję, że mi to wybaczysz, ale to twoi rodzice są raczej tępi, nie ty. Tylko tym się przejmujesz, czy jest coś jeszcze?
-          Właściwie… Konrad, ale nie mów, że mnie ostrzegaliście, okej?
-          Postaram się. Co on zrobił? Zakochałaś się w nim?!
-          Nie, nie zakochałam się! – zaprzeczyłam z pasją. – Po prostu zaczął mnie ignorować i to nie jest przyjemne, naprawdę go polubiłam.
Konrad chwilowo umilknął. Spojrzałam na jego profil; był zamyślony. I przystojny, to musiałam mu przyznać. Nie dziwiłam się, czemu dziewczyny lgnęły do niego… Zresztą, nie zdążyłam jeszcze poznać tej jego Krysi. Ciekawe jaka ona jest – zastanawiałam się, podczas gdy Szpula wciąż się nie odzywał. Uśmiechnęłam się do siebie.
-          Dobrze cię mieć. Dobrze was mieć.
-          No i dobrze mieć także ciebie. Ale wiesz co… Może to i lepiej, że Fabian wreszcie się od ciebie odciął. Jeśli miałby cię później skrzywdzić, jakbyś się już zaangażowała, to lepiej, że zrobił to teraz.
-          Ale nie sądzę, żeby zrobił to tak po prostu. Musiał mieć jakiś powód…
-          Nie wiem, nie wiem. Nawet jeśli jakiś miał to chyba dobrze, wiesz?
-          Wcale niedobrze! Muszę już iść. – Spojrzałam na zegarek, nieco speszona. Nie minęło zbyt dużo czasu, ale chciałam pobyć sama. – Nie musisz mnie odprowadzać. Do zobaczenia jutro. – Uśmiechnęłam się i życzyłam mu miłego wieczoru.
Wróciłam do domu i odrobiłam lekcje, pouczyłam się też na najbliższy sprawdzian z matematyki. O dziwo – rozumiałam dość dużo. Na podręcznik od fizyki nawet nie spojrzałam, za tydzień miałam poprawę owego nieszczęsnego sprawdzianu, ale nie wiedziałam nawet od czego zacząć. Z tekstu w książce niewiele rozumiałam, wszystkie wzory wydawały się cholernie trudne. Miałam ochotę zawołać Lenę. Dziwiłam się sama sobie, bo ostatnio nasze kontakty uległy gwałtownej poprawie, mimo tego, że różniłyśmy się od siebie tak bardzo.
Wyciągnęłam ostatniego papierosa z paczki i odpaliłam go. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że znów wszystkie moje ubrania, włosy i palce będą śmierdzieć dymem, ale nie umiałam sobie tego odmówić. Byłam wściekła na siebie, bo nie umiałam zrozumieć fizyki, na Fabiana, bo ignorował mnie nawet, gdy pisałam do niego wiadomości tekstowe lub dzwoniłam, na Konrada, bo tego nie rozumiał.
Wiedziałam, że informacja o kolejnej złej ocenie nie umknie rodzicom, bo sytuacja, którą miałam w dzienniku nie zwiastowała nic dobrego na półrocze. Siedziałam nad książkami, w międzyczasie zeszłam na dół po butelkę wody; nie spotkałam jednak Leny. W końcu włączyłam muzykę, która choć trochę ukoiła moje nerwy. Spojrzałam na telefon, nie wyświetliło się jednak nic, co chciałabym ujrzeć. Westchnęłam cicho. Do ręki wzięłam album ze zdjęciami moimi i przyjaciół. Uśmiechałam się serdecznie, widząc je, bo zazwyczaj przedstawiały szczęśliwe chwile spontanicznie uwiecznione na zdjęciu. Uwielbiałam robić fotografie i w tamtym momencie pomyślałam o tym, że mogłabym z tego uczynić swój zawód, bo to sprawiało mi prawdziwą przyjemność.
Kolejne dwie godziny spędziłam leżąc na łóżku i analizując każde zdjęcie z osobna. Wspomnienia zawładnęły mną i pomyślałam, że ciężko byłoby mi obudzić się któregoś dnia i stwierdzić, że to wszystko co miałam straciłam. Przecież przyjaźń z chłopakami to było najlepsze, co mi się w życiu trafiło. Zastanowiłam się jak to się stało, że tak się z nimi zbliżyłam. Konrad próbował mnie poderwać, miałam być jego kolejną ofiarą, ale stwierdził, że jestem za fajna, żeby mnie tak zranić i pozostaliśmy na etapie „kumpelskim”, który zmienił się w przyjaźń. Olek stanął w mojej obronie gdy Kaśka Miśkiewicz zaczęła się do mnie rzucać i próbowała mnie uderzyć: rozdzielił nas obie, a potem pierwszy napisał do mnie na jakimś portalu. A z Filipem przyjaźniłam się od przedszkola. Dziwne, bo niby Szpulę i Aleksandra też znałam „od zawsze”, ale przyjaźń między nami zrodziła się dopiero na początku gimnazjum.
Nie wyobrażałam sobie ich stracić.
Gdy około dwudziestej drugiej usłyszałam zmęczony głos matki, zeszłam na dół. Nie chciałam kolejnej kłótni, ale nie obeszło się bez krzyków, gdy zasugerowała mi, że to przez chłopaków dostałam kolejną jedynkę i że to przez nich palę. To nie była prawda, ale sprzeciwiłam się cicho, licząc, że mama szybko umilknie. Owszem, krzyczała na mnie, aczkolwiek ucięła to szybko, wlepiając mi kolejny szlaban.
Chciałam pójść na górę, ale coś mnie pchnęło do pokoju Leny.
Zastałam ją oglądającą jakiś serial na laptopie, w słuchawkach. Początkowo nie zwróciła na mnie uwagi, a ja szybko rozejrzałam się po jej pokoju. Było w nim ciemno i jedyne światło – oprócz tego z ekranu komputera – dawała lampka z pomarańczowym abażurem, umieszczona w rogu pomieszczenia na małej szafeczce nocnej, obok której było łóżko z wielkimi poduchami, na których Lena zapewne mogła się wygodnie ułożyć. Niebiesko-żółte ściany pasowały do tego pomieszczenia, tak samo jak beżowy, wielki fotel z małymi wzorkami. Usiadłam na nim niepewnie i okazał się nie tylko śliczny, ale też wygodny. Dziewczyna nie miała w pokoju dywanu, wolała panele. Czarny fotel obrotowy nieźle prezentował się przy dębowym łóżku i szafie, a także półkach z książkami.
Puknęłam ją w ramię, bo zapatrzona w ekran i w słuchawkach nie zorientowała się, że siedzę w najciemniejszym rogu pomieszczenia. Szybko wyłączyła coś, co oglądała i zdjęła słuchawki; uśmiechnęła się do mnie, ale w jej oczach było zaskoczenie. Nie spodziewała się mnie u siebie w pokoju.
-          Co ty tu robisz? – Była całkiem zadowolona z tego, że się u niej pojawiłam. Siedziała w swojej piżamce w misie, a i tak wyglądała bardzo ładnie.
-          Pokłóciłam się z mamą – Rozłożyłam bezradnie ręce. – Palę, dostaję jedynki z fizyki, nie robię nic pożytecznego, nie uczę się. I chociaż to nieprawda, że się nie uczę, to mam szlaban.
-          O rany… Znowu? Wiesz, ty czasem też nie zachowujesz się tak, jak powinnaś, ale mama przesadza.
-          Wiem o tym.
-          Chcesz, żeby ci wytłumaczyć tę fizykę?
-          Przydałoby się – powiedziałam po kilku sekundach ciszy.
Naprawdę nie lubiłam prosić o pomoc.
-          Możemy zacząć już jutro po południu – Uśmiechnęła się. – Powinnaś się częściej czesać w koka. Do twarzy ci.
-          Ojej, ten jest taki rozwalony i nieładny…
-          I tak ci do twarzy. A rodzicami się nie przejmuj, w końcu mamie przejdzie. Nie może być na ciebie wiecznie zła.
-          Tak sądzisz?
-          Chyba tak.
Zapadła cisza, która ukazywała jak bardzo się między nami nie układało. Nawet nie wiedziałyśmy o czym rozmawiać.
-          Co to za serial? – zadałam pytanie, które zapoczątkowało długą rozmowę do późnego wieczora.
Nawet nie wiedziałam, że moja siostra chciała zostać nauczycielką języka francuskiego. Nie wiedziałam o niej nic.


*

Dziękuję Aivalar, której chce się to jeszcze sprawdzać.

Flawia mądrzeje? Chyba coś w tym jest.

Pytania do bohaterów *klik*
Pytania do mnie *klik*

Pozdrawiam serdecznie. 
PS Przepraszam, jeśli zaniedbałam Wasze blogi. W razie czego upomnijcie się pod postem ;)

10 komentarzy:

  1. Nareszcie Flawia przestała się oszukiwać i przyznała przed samą sobą, że zakochała się w Fabianie! To spory krok do przodu w jej życiu, w końcu to coś zupełnie nowego. Nie dziwię się, że ten chłopak wkradł się do jej serca; w końcu niejedna dziewczyna mogłaby mu ulec.
    Cieszę się, że pani Lalewicz porozmawiała z rodzicami głównej bohaterki, ale nie sądzę, by to wywarło jakiś pozytywny skutek. Państwo Wilkowscy chyba nie zamierzają przyznać się do błędu.
    Zachowanie Fabiana mnie zmroziło. Nienawidzę, kiedy ktoś robi się za takiego skończonego ignoranta. To jakaś gra czy inny idiotyczny wymysł? Przecież Flawia nic nie zrobiła, dlatego nie ma powodu, aby miał się od niej odsunąć. Zastanawiające...
    Konrad świetnie przejrzał swoją przyjaciółkę, szkoda tylko, że nie próbował lepiej zrozumieć targających nią emocji. Według mnie Flawia potrzebuje przyjaciółki, ponieważ nie wydaje mi się, by któryś z chłopaków nadawał się do rozmowy o uczuciach.
    Widzę, że Flawia i Lena coraz bardziej się do siebie zbliżają. Młodsza z dziewczyn zaczyna się otwierać na siostrę, nawiązuje z nią nić sympatii, a i Lena zaczęła bardziej przypominać myślącego za siebie człowieka.Tylko ciekawe, co z tego wyniknie...
    Czekam na ciąg dalszy <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę się cieszę, że Flawia wreszcie przestała oszukiwać samą siebie co do własnych uczuć. Ale nie rozumiem o co chodzi Fabianowi. Nie sądzę, żeby naprawdę traktował tę dziewczynę jako kolejną zdobycz - odniosłam wrażenie, że połączyło ich coś ważnego. Mam nadzieję, że już wkrótce cała spraw się wyjaśni i Fabian znów zacznie zachowywać się jak przedtem. Tylko oby miał jakieś dobre usprawiedliwienie na swoje okropne zachowanie, bo ten rozdział sprawił, że trochę mniej lubię tego chłopaka.
    A jeśli chodzi o rodziców Flawii i ich rozmowę z nauczycielką - jestem prawie pewna, że nie rozmawiali jedynie o ocenach, ale o tym, co dziewczyna powiedziała - że rodzice ciągle ją krytykują i na nią krzyczą no i że uważają ją za gorsze dziecko. Może wreszcie ktoś postanowił się tym zainteresować i przemówić i, do rozsądku. Chociaż z drugiej strony jeśli taka rozmowa rzeczywiście miała miejsce, to rodzice Flawii wcale nie zachowują się lepiej, więc albo są naprawdę bezuczuciowi, albo jednak się mylę.
    Cieszę się, że relacje z Leną się polepszyły. Już od dawna lubiłam tę postać i denerwowało mnie to, że Flawia zachowywała się tak bezwzględnie, cały czas wypominając siostrze dawne urazy. Teraz przynajmniej ma w rodzinie chociaż jedną osobę, która rozumie ją i wspiera. Wierzę, że teraz wreszcie Flawia i Lena przestaną się kłócić.
    Pozdrawiam
    koszmar-na-jawie
    b-u-n-t

    OdpowiedzUsuń
  3. Po pierwsze : Uwielbiam zbuntowane bohaterki .
    Po drugie : zdecydowanie wierzę w przyjaźń damsko-męską , a ta w Twoim opowiadaniu jest wyjątkowo silna ;D Z drugiej strony, to straszne gdy twój przyjaciel darzy cię głębszym uczuciem, a ty go , niestety nie ;c
    Po trzecie: Fabian - podoba mi się to imię ;3
    Po czwarte: Zastanawia mnie dlaczego ( boski ) Fabian zachowuję się w ten sposób. To nie fair wobec Flawii ( swoją drogą, intrygujące imię ), powinna znać przyczynę , przez którą Fabian się od niej odsunął.
    Po piąte : Och, wprost ubóstwiam trudną i skomplikowaną miłość.

    No więc, czekam na kolejny rozdział ;)
    Pozdrawiam ! ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. W końcu Flawia przyznała się, że zakochała się w Fabianie! Jednak niepokoi mnie nieco zachowanie chłopaka. ; c Oho, Konrad musi naprawdę dobrze znać Falwię, skoro od razu wyczuł, że zakochała się w Cymersie. Jak miło, że w końcu między Leną a Czarną zaczyna się rodzić jakaś więź ^^
    Ogółem, rozdział baaaardzo mi się podobał, z resztą jak każdy twój ; p
    Pozdrawiam ; *

    OdpowiedzUsuń
  6. Komentowałam rano, ale czytałam na telefonie, potem tekst mi się skasował, a wkleiłam treść jakiejś starej wiadomości i dlatego usunęłam, a nie chciało mi się drugi raz tego samego pisać :D
    Co ja tam napisałam...? Fabian to typowy chłop - na początku robi wszystko, stara się, widać, że mu zależy, a kiedy dziewczyna się zaangażuje to zaczyna olewać, unikać itd. Skąd ja to znam...? -.- Życzyłam szczęścia Flawi, bo na nie zasługiwała, ale od samego początku moim faworytem dla niej był Olek. Znała go od dawna i wiedziała, że może na niego liczyć... Może niedługo przejrzy na oczy :P

    OdpowiedzUsuń
  7. No i stało się. Flawia się zakochała. Eh... Niby wiedziałam, że w końcu tak się stanie, ale jakoś szybko to przyszło. Normalnie bym się cieszyła, bo wcześniej lubiłam Fabiana, ale teraz... Jakoś dziwnie on się zachowuje. Czy już jej nie chce? Czy naprawdę chciał się nią tylko pobawić? A może coś się stało i dlatego tak się zachowuje? Jestem bardzo ciekawa. Mam nadzieję, że wkrótce to wyjaśnisz. Bo gdyby Fabian był spoko, to byłaby z nich ładna para. :D
    Fajnie, że wyjaśniłaś jak Flawia poznała się z chłopakami. ;)
    To ostatnie zdanie było na swój sposób przykre. Przykre, bo jak można nic nie wiedzieć o swojej siostrze? :( Dobrze, że ze sobą pogadały i czegoś się o sobie dowiedziały. Może to zbliży je jeszcze bardziej? ;)
    Rozdział bardzo udany; przyjemnie się czytało. :)
    Pozdrawiam. ;3

    OdpowiedzUsuń
  8. Flawia niestety jeszcze nie mądrzeje, wciąż zachowuje się jak rozkapryszona gówniara, ale przynajmniej zaczyna zdawać sobie z tego sprawę. Od tego do "mądrzenia" jest jeszcze kawał drogi, ale wszystko idzie w dobrym kierunku. Jeśli ktoś tu zmądrzał to Lena. I to widać. Czekamy na Flawię, może się doczekamy :D

    Ciekawe o co chodzi Fabianowi. Nie powiem, ucieszył mnie taki obrót spraw, głównie dlatego, że cieszy mnie cudze nieszczęście (tzn w opowiadaniach/książkach/filmach/serialach (w życiu też, ale tylko jak kogoś nie lubię, oh oh zła ja), ale ciekawość też robi swoje. Dlatego mam nadzieję na szybkie rozwiązanie zagadki.

    Kolejna sprawa - błagam cię, spróbuj ograniczyć pisanie nazwiskami, bo czasem nie mogę się połapać w pierwszej chwili o kim mówisz i mnie to wkurza xd

    Ostatnie - akcja z rodzicami Flawii, jak powiedzieli jej, że jest złą córką wydała mi się być kompletnie przerysowana. Tak, nie lubimy cię, jesteś ble, fu i wgl weź umrzyj. Rodzice tak nie mówią. Nie mówią, że jesteś złą córką. Wywalą cię z domu, zwyzywają, powiedzą coś w stylu "żałuję że się urodziłaś", ale nie powiedzą "omg lena jest lepsza, a ty nie, jesteś złą córką". To wydało mi się totalnie nieprawdziwe i sztuczne tym bardziej, że na Lenę nie powiedzieli złego słowa nigdy, więc to znaczy, że mają w sobie jakieś uczucia, a skoro kochają Lenę to kochają również Flawię mimo, że ich robi tak o i wkurwia wszystkich dookoła, bo jednak chcąc nie chcąc Flawia również jest ich córką.

    Dobra, tyle ode mnie i już nie "zapominaj" mnie informować, bo potem jestem chora jak muszę nadrabiać więcej niż rozdział, to wszystko wina tej jebanej Stokrotki. I tego, że boli mnie ząb. Ale głównie Stokrotki xd

    TUKAN YEA

    OdpowiedzUsuń
  9. Jej xd Flawia przyznała się do tego, że zakochała się w Fabianie. Ten obrót spraw jest dla mnie niewątpliwym zaskoczeniem! Jednak w każdej chłopczycy jest choć odrobina kobiecego pierwiastka xD
    Dlaczego Fabian zachowuje się tak dziwnie? Przecież przez cały czas udowadniał Flawii, że też coś do niej czuje, a teraz nagle zgrywa niedostępnego. Tajemniczy z niego człowiek. Choć może jednak tutaj chodzi o coś zupełnie innego?
    Jestem niemal pewna, że pani Lalewicz rozmawiała z rodzicami Czarnej o ciągłym porównywaniu jej do siostry. Póki co mimo wszystko ta konwersacja niczego nie zmieniła, a szkoda.
    Cieszy mnie to, że relacja Leny z Flawią stopniowo się polepsza. Dziewczyny znajdują więcej wspólnych tematów.
    Rozdział naprawdę mi się podobał, szczególnie ze względu na zmianę, która zaszła w zachowaniu głównej bohaterki.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie rozumiem Fabiana. Najpierw jasno daj Flawii do zrozumienia, że coś do niej czuje, a teraz zachowuje dystans... Ciekawa jestem, o co mu chodzi :)
    Serdecznie zapraszam na mojego bloga - non-clamabit.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Powiedz, co myślisz ;)