poniedziałek, 25 listopada 2013

Rozdział osiemnasty

"Nigdy nie jest za późno na zmiany"




Wszystko nareszcie wróciło do normy! Fabian rozmawiał ze mną i prawie cały czas byliśmy w kontakcie, zaraz po tym jak rozstawaliśmy się po wyjściu ze szkoły pisał do mnie smsy i od czasu do czasu także na komunikatorach internetowych. Ja natomiast chodziłam uśmiechnięta od ucha do ucha, czując się niczym w pięknym filmie, który właśnie dobiegł do happy endu. Nawet po domu chodziłam całkiem zadowolona, głównie ze względu na to, co działo się między mną a zielonookim.
Może i nie chciałam nazywać tego związkiem, ale to chyba właśnie nim było. Dużo rozmawialiśmy, przytulanie się i chodzenie ze sobą za rękę stało się właściwie codziennością. Wioletta patrzyła na nas z nieukrywaną złością i zazdrością, a Olek…
Martwiłam się o Olka.
Patrzył na mnie ze smutkiem. Owszem, on, Filip i Szpula już nieraz ostrzegali mnie przed tym, żebym nie zbliżała się do Fabiana, ale nie umiałam sobie tego odmówić. Za bardzo byłam w nim zakochana, żeby przejmować się tym, że w plotkach uważany jest za zwykłego podrywacza.
Siedząc na parapecie otwartego okna i huśtając nogami na zimnym powietrzu paliłam papierosa. Uwielbiałam mocne rzeczy w życiu – męskie fajki bez filtra, dobra kawa, ostre smaki, ciężka muzyka. Trzymałam się z daleka od delikatności.
Dlaczego więc Fabian wybrał mnie, właśnie mnie? Co było we mnie takiego, że właśnie mnie chciał całować i ze mną rozmawiać? Nie mieliśmy chyba zbyt wiele wspólnych zainteresowań. No, może tylko częściowo muzyka… Wątpiłam w to, że przeciwieństwa się przyciągają. Coś musiało nas łączyć, żebyśmy się nie kłócili.
Ale nie kłóciliśmy się mimo wyraźnych różnic w naszych charakterach. Zgadzaliśmy się w wielu sprawach, różniąc się w jeszcze większej ich ilości. I wtedy szliśmy na kompromis. Dlaczego? Przecież uwielbiałam się stawiać i wyrażać własne zdanie… i nie byłam pewna co się działo, że zgadzałam się na jego wersje. Byłam pewna tylko tego, że każdy dzień miał od tamtej pory coś wyjątkowego w sobie. Czułam się inaczej niż zwykle i na pewno lepiej.
Lena też zauważyła moją zmianę. Odkąd zaczęłyśmy normalnie rozmawiać byłam w szoku, jak dobrze była w stanie rozpoznać czyjeś uczucia. Szybko poznała się na tym, że jest ze mną inaczej niż zwykle.
Nie wiedziałam o niej za wiele. Czułam się tak, jakbym dopiero co ją poznała, a nie mieszkała z nią pod jednym dachem od ponad szesnastu lat… Trochę było mi żal czasu, który straciłyśmy na kłótniach, ale postanowiłam się tym nie przejmować. Nie dbać o przeszłość, po prostu liczyć na teraźniejszość.
Dlatego gdy tylko dostałam zaproszenie na kolejne spotkanie z Fabianem, popędziłam jak na skrzydłach, mając mu doradzić, jaki prezent wybrać dla siostry z okazji urodzin, które obchodziła pod koniec listopada. Zamiast śniegu, który lubiłam, otrzymałam błoto i nieciekawe chmury wiszące nad miasteczkiem, w którym zamierzaliśmy odnaleźć coś dla Olgi. Po kilku wizytach w domu u Cymersa naprawdę polubiłam tę dziewczynkę, była taka pełna życia i często się uśmiechała – nie dało się nie poczuć do niej sympatii.
-          Hej, Flawia. – Uśmiech Fabiana automatycznie przywołał na twarz mój. – Ślicznie wyglądasz w tym koku.
-          Hej. Dziękuję ci bardzo – odpowiedziałam i uściskałam go na powitanie.
Przez chwilę szliśmy uliczką w milczeniu, dopiero gdy poczułam ciepłą dłoń zielonookiego na mojej, zimnej, powiedziałam:
-          Jej. To urocze… 
-          Nie, to normalne – odparł i rozmarzonym wzrokiem przeciągnął po chmurach. – Są piękne, prawda?
-          Czy ja wiem…
-          Takie jak ty – ciągnął. – Niektórzy nie umieją cię docenić. Ale jeśli ktoś umie, nie może się na ciebie napatrzeć. Jesteś piękna i mądra.
-          Nie jestem piękna, nie dla rodziców.
-          Nie wszystko, co piękne jest rzeczywiście piękne. Banał. Nie wszystko złoto, co się świeci, prawda? Coś chyba w tym jest. Opinie odnośnie piękna nigdy nie będą obiektywne. Żadna opinia nie jest obiektywna. Jeden cię pokocha, inny odrzuci, prawda? I wiesz co, może źle trafiłaś? Ludzie cię odrzucają, ale dla mnie będziesz najpiękniejszą i najlepszą. I to się nie zmieni.
-          O rany… - jęknęłam, nie wiedząc co mam na to odpowiedzieć. – Ja… dziękuję ci za to. Jesteś wspaniały, wiesz? – Uśmiechnęłam się do niego i mocniej ścisnęłam jego dłoń. – Cieszę się, że cię poznałam.
-          Na początku naszej znajomości nie byłbym w stanie pomyśleć, że kiedykolwiek coś takiego mi powiesz – zaśmiał się.
Dotarliśmy wreszcie do sklepu, w którym mieliśmy zamiar znaleźć coś dla Olgi. Było w nim pełno zabawek: lalek, misiów, małych figurek, a także przeróżnych gier, książeczek i ślicznych, pstrych bransoletek z koralików dla dziewczynek może trochę młodszych niż siostra Fabiana. W „Niezapominajce” było mało miejsca, ponieważ cała wolna przestrzeń w tym pomieszczeniu zajęta była przez półki i regały, w których mieściły się przedmioty dla dzieci. Rozglądałam się, szukając czegoś, co moim zdaniem zadowoliłoby sześciolatkę i nie zauważyłam małego manekina, na którym zawieszona była różowa koszulka i spódniczka w zdecydowanie bardzo małym rozmiarze. Popchnęłam go, a on przewrócił się wprost na sprzedawczynię, która zaklęła szpetnie. Fabian nie wytrzymał i zaczął się śmiać, gdy na głowie kobiety pojawiła się różowa spódniczka. Brunetka zmierzyła go spojrzeniem i coś krzyknęła, ale nie zrozumiałam co, bo Cymers złapał mnie za rękę i wyciągnął ze sklepu.
-          My nie powinniśmy czasem tam posprzątać? – zapytałam.
-          Nie… ale ta baba w różowej spódniczce na głowie… O rany! – Ponownie jego śmiech rozbrzmiał w moich uszach.
Nie wytrzymałam i uśmiechnęłam się.
Przez moment zastanowiłam się, jak długo okłamywałam samą siebie w tym, że nie byłam zakochana. Przecież byłam i to bardzo!
Ciepła dłoń Fabiana splatała się z moją i to sprawiło mi dużą przyjemność, po raz kolejny tego dnia. Zastanowiłam się, czy już zawsze będzie mi tak miło, gdy będę spacerować obok niego za rękę. Po chwili uświadomiłam sobie, że pomyślałam „czy już ZAWSZE”, czyli planowałam jakieś dalej, które najlepiej, żeby trwało… zawsze.
Uśmiechnęłam się do siebie nieco ironicznie, myśląc, że jestem zwyczajnie głupia.
Spacerowaliśmy powoli, w milczeniu, które bynajmniej nie krępowało ani mnie, ani Fabiana. Chłopak co chwilę wodził wzrokiem po chmurach, w międzyczasie przyglądając się wystawom sklepowym. W końcu wciągnął mnie do jednego ze sklepów, który zwrócił jego uwagę. Pomarańczowo-zielone wnętrze było całkiem przytulne, głównie ze względu na ilość pluszowych misiów, które się tam znajdowały. W końcu wybraliśmy dla Olgi wygrzebanego z ciemnego kąta wielkiego miśka, który miał niezwykle miękką brązową sierść i wielkie oczy. W łapce trzymał jakąś różyczkę, a na szyi miał muszkę. Sięgał mi do pasa, a Fabian gdy tylko go dostrzegł zdecydował o jego kupnie.
Zapłaciliśmy. Fabian uprzejmie uśmiechnął się do sprzedawczyni, która odwzajemniła grymas, pakując miśka w torbę.
Wyszliśmy na świeże powietrze.
-          Śliczny jest ten miś, na pewno spodoba się twojej siostrze – orzekłam, uśmiechając się.
-          Też tak sądzę – zaśmiał się. – Dobrze mi z tobą. Nie chcę jeszcze wracać do domu… Nie mam pojęcia, gdzie mam schować prezent dla młodej.
-          Możesz go zostawić u mnie, a później ci go oddam. W ten sposób Olga będzie miała niespodziankę.
-          Mhm… - Odpowiedzią było mruknięcie. – Idziemy do tej kawiarni? – Wskazał palcem śliczny budynek, stylizowany na antyczną Grecję.
Kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się. To zawsze dodatkowe minuty w jego towarzystwie.
Usiedliśmy przy jednym z dwuosobowych stolików przy oknie, torbę z miśkiem postawiliśmy obok nas. Zdjęłam płaszcz i powiesiłam go na krześle, Fabian uczynił to samo. Zamówiliśmy po ciachu i kawie, a nasza rozmowa toczyła się całkiem miło, przeplatana wzajemnymi przepychankami słownymi i wieloma cichymi wybuchami śmiechu. Policzki rozbolały mnie od ciągłego wyrażania zadowolenia, bo miałam iście anielski humor. Miałam ochotę uściskać cały świat… a jeszcze niedawno chciałam gryźć i bić, bo Cymers mnie ignorował. Coś w tym było.
Coś było w nim, w jego zielonych oczach i niesamowitych dołeczkach, które pokazywał przy każdym swoim ślicznym uśmiechu. Jego sylwetka nie stanowiła dla mnie zagadki, już gdy był kilkadziesiąt metrów ode mnie mogłam go rozpoznać. I te rozwiązane sznurówki…
Tak, to było bardzo charakterystyczne dla tego chłopaka. I kojarzyło mi się wyłącznie z nim.
Nie miałam najmniejszej ochoty myśleć w tamtej chwili o Aleksandrze i o tym, że był we mnie zakochany, ale coś mi kazało o tym pomyśleć, gdy dawałam Fabianowi delikatnego buziaka w policzek, bo wygrał właśnie zakład odnośnie jakiegoś żyjątka, o którym niedawno mówiliśmy na biologii – sprawdził odpowiedź w Internecie i okazało się, że miał rację. Dlatego właśnie dostał buziaka – tego sobie zażyczył w ramach wygranej.
O Olku pomyślałam dlatego, że właśnie w tamtym momencie go zobaczyłam. Siedział dwa stoliki od nas i dokładnie widział wszystko, co się działo – i mojego buziaka, i, z całą pewnością, resztę mojej radości spowodowanej obecnością Cymersa również.
Uśmiechnął się do mnie.
Tym swoim zbolałym uśmiechem, który rozrywał moje serce na drobne cząstki. Odwzajemniłam grymas, ale nieszczerze.
Powiedziałam Fabianowi o obecności Aleksandra i zaproponowałam mu, żebyśmy do niego podeszli chociaż na chwilę, bo ja i miałam zamiar jechać do domu w niedługim czasie. Wstaliśmy więc, zabraliśmy swoje rzeczy i przysiedliśmy się do stolika, przy którym siedział Piskała i jego mama. Przywitaliśmy się.
-          Co tam słychać? – Przyjaciel zwrócił się do mnie.
-          Byłam na zakupach z Fabianem, bo chciał znaleźć coś dla Olgi. Pomagałam mu w wybieraniu odpowiedniego prezentu.
-          Wiesz, ona ma dopiero sześć lat, więc ciężko mi było wybrać coś, co pasowałoby do niej, na szczęście Flawia mi pomogła.
-          Oj, tak, Czarna ma świetny gust. – W głosie Aleksandra wyczułam wyraźną niechęć. Nie lubił chłopaka, chyba przez zazdrość, ale nie byłam pewna.
-          Mhm, dobrze mi doradziła, bo myślę, że młodej spodoba się prezent. Masz wspaniałą przyjaciółkę. – Cymers podkreślił ostatnie słowo, a ja się wkurzyłam. Sprawdziłam godzinę w telefonie i powiedziałam:
-          Wiecie co, ja chyba będę lecieć. Niedługo mam busa do domu. Miło było was spotkać. – Uściskałam panią Zofię, która milczała, przytuliłam też Olka.
Fabian, chyba nieco zbyt aktorsko, pomógł mi włożyć płaszcz. Wyszliśmy razem, a ja jeszcze obróciłam się do Olka i pomachałam mu z uśmiechem.
-          Nie mogłeś się powstrzymać?
-          Nie. Okej, nie lubi mnie, ma do tego prawo, ale już raz dał mi do zrozumienia, że nie chce, żebym się z tobą spotykał. Do tego – miło by było – gdyby się odczepił…
-          Wiem, Fabian, ale… jego to boli, rozumiesz?
Odpowiedzią było kiwnięcie głową.
Mimo wszystko do domu wróciłam w całkiem dobrym humorze…
A chmury rzeczywiście były piękne. 

*

Ja chcę tylko przeprosić za moją długą nieobecność i zaprosić na ASK bohaterów i mój ASK.

Dziękuję za betowanie przecudownej Aivalar <3


Pozdrawiam :)

6 komentarzy:

  1. Kolejny bardzo fajny rozdział :) Piszesz świetnie, dzięki czemu zdania same przemykają przed oczami, a czytelnik rozpaczliwie nie woła o koniec (co często zdarza się w internetowych opowiadaniach :D)
    Co do fabuły: cieszę się, że Flawia jest szczęśliwa. To wspaniałe uczucie mieć obok siebie kogoś, kogo się kocha :) Ze względu jednak na moją wrodzoną czujność, a wręcz podejrzliwość - Fabian nie zdobył mojego zaufania, przynajmniej na razie. Przez wszystkich uznawany za podrywacza... Wiem, że nie można wierzyć w to, co mówią ludzie, ale w każdej plotce jest ziarnko prawdy... Wysławia się pięknie, ale czyny powinny mówić głośniej niż słowa.
    Żal mi Olka. Niespełniona miłość jest wystarczającym powodem do cierpienia, Fabian nie musi mu dokładać i teatralizować swoich czynów.
    Mam nadzieję, że chłopak Flawii niedługo zyska moją przychylność :P
    Pozdrawiam i czekam na kolejny - mam nadzieję, że niedługo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę przyjemnie się czytało ten rozdział, głównie ze względu na wesołą atmosferę w nim panującą. Oczywiście były gorsze chwile, ale o tym potem. Strasznie się cieszę, że Fabian zrozumiał swój błąd i wreszcie zaczął się normalnie zakochiwać. A zakochana Flawia to faktycznie inna Flawia. Bardzo dobrze podkreśliłaś jej przemianę, od razu nabiera się wrażenia, że dziewczyna, z którą ma się teraz do czynienia, to ktoś obcy w stosunku do tej, którą poznaliśmy na samym początku. I to jest fantastyczne. Według mnie Fabian dokonał właściwego wyboru. Czarnej trudno jest uwierzyć, że jakiś chłopak zwrócił na nią uwagę, ale mnie to w ogóle nie dziwi. Chociaż czasami niewyobrażalnie mnie wkurza i ma swoje wady, w gruncie rzeczy jest uroczą, bardzo wartościową osobą. A Cymers to docenił.
    Czułam się tak, jakbym była z nimi na tych zakupach i wybierała prezent dla małej Olgi. Jestem przekonana, że dziewczynka zachwyci się takim podarunkiem, w sumie ja też mam po dzień dzisiejszy słabość do misi xd Wszystko wydawało się niesamowicie kolorowe, aż pojawił się Olek. Pewnie przeżywał prawdziwe katusze, widząc, jak dziewczyna, którą kocha, jest szczęśliwa u boku innego. Zazdrość Fabiana również rozumiem, ale on naprawdę powinien dać czas Aleksandrowi. Olek musi się przyzwyczaić do tej nowej sytuacji, dotąd chyba mu przez myśl nie przeszło, że Flawia zacznie się z kimś spotykać.
    Czekam na ciąg dalszy <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Fabian jest po prostu cudowny. Naprawdę uwielbiam tego chłopaka. To, że ktoś taki zwrócił uwagę na dziewczynę o buntowniczym wyglądzie, świadczy o tym, że nie ocenia jedynie powierzchownie. No i w dodatku zdołał dostrzec, że pod pozorami obojętności kryje się naprawdę wartościowa i wrażliwa dziewczyna.
    Mimo tego, że Flawia w tym momencie jest szczęśliwa, wydaje mi się, że cały czas będzie miała poczucie, że coś mąci tę radość. To przez to, że zdaje sobie sprawę z uczuć, jakie żywi do niej Olek. To musi być koszmarne - mieć poczucie, że bardzo się kogoś rani i jednocześnie nie móc nic na to poradzić. Olek jest przyjacielem Flawi, ale ciężko im będzie zachowywać się normalnie - chłopak będzie cierpiał przy każdym spotkaniu, a dziewczynę zaczną gnębić wyrzuty sumienia. I tak naprawdę jedyną osobą, która będzie w stanie zmienić całą sytuację, będzie Olek - musi po prostu się odkochać. Ale przecież wiadomo, że nie jest tak łatwo o kimś zapomnieć...
    Mimo tego, że powinnam przede wszystkim cieszyć się ze szczęścia Flawi, z tego, że jest zakochana i uśmiechnięta i nawet zaczęła się dogadywać z siostrą, mimowolnie skupiam się na postaci jej przyjaciela. Szkoda mi go, bo cierpi, chociaż wcale na to nie zasłużył. Mam nadzieję, że znajdzie już niedługo jakąś dziewczynę, która sprawi, że zapomni o dawnej nieszczęśliwej miłości.
    Pozdrawiam
    koszmar-na-jawie
    b-u-n-t

    OdpowiedzUsuń
  4. Aż trudno uwierzyć w to, że Flawia jeszcze niedawno nie chciała przyznać się do uczucia, którym darzyła Fabiana. Teraz oboje wyglądają na cudowną parę. Choć nie jestem fanką chłopaka ze względu na jego pewność siebie (w tej kwestii poniekąd ufam przyjaciołom Flawii - później może okazać się, że Czarna była tylko jego zabawką), życzę powodzeniu obojgu bohaterów.
    Tylko żal mi Olka... z rozdziału na rozdział lubię go coraz bardziej. Jest zakochany w Czarnej po uszy i jednocześnie musi patrzeć na to, jak dziewczyna przebywa z Fabianem. A to Aleksander tak naprawdę zna Flawię w pełni - wie o niej dosłownie wszystko. Ona poniekąd go odtrąca. Choć są przyjaciółmi, dziewczyna coraz więcej chwil poświęca Fabianowi. Mam nadzieję, że mimo wszystko ich relacja przetrwa.
    Sama nie wiem, jak to się zakończy. Kogo wybierze główna bohaterka?
    Pozdrawiam, życzę weny i dużo wolnego czasu!!

    OdpowiedzUsuń
  5. W końcu tu jestem i ogarnęłam! Tak wgl to już raz pisałam ten komentarz, ale cudowny blogspot coś pochrzanił i nie dodał się ani jeden komentarz, który w tamtym dniu pisałam... Pozwól że tak (pewnie chaotycznie) ogarnę swoje myśli w tym komentarzu, bo znowu się muszę zbierać do nauki. Więc: byłam szalenie zdziwiona wrogością Fabiana w poprzednim odcinku, nie wiedziałam, że ten chłopak może taki być, nie uważałam go za takiego. Oczywiście, pewnie jak wszyscy, też myślałam, że tu chodzi o coś z W. ale się okazało, że nie! Co mnie strasznie zdziwiło. Brawa dla Czarnej za to, że poszła do chłopaka. Ich pocałunek był genialnym rozluźnieniem dla czytających tego bloga. Myślę, że te plotki to dotykają każdego w pewnym wieku i mam nadzieję, że F. już nie będzie musiała przeżywać kolejny raz takiego czegoś. Szukanie prezentu dla Olgi było słodkie i strasznie strasznie strasznie taka wersja Flawii mi się podoba, nie tajemnicza, buntowniczka, która krzyczy na rodziców, tylko słodka i dziewczęca przy swoim ukochanym. Mam nadzieję, że nie obrazisz się przez tak krótki komentarz : )

    OdpowiedzUsuń
  6. No, Flawa jest w końcu szczęśliwa, i bardzo dobrze ! ( nadal intryguję mnie to imię )
    Ten pocałunek był epicki ;3
    Plotki są do du . . . Powinno się samemu wyrabiać opinię na czyjś temat.
    Flawia jest dziewczęca, Flawia jest dziewczęca , Na Na NA Na NA NA ;3
    Choć lubię jej buntowniczą naturę ;d

    Przepraszam, że tak łopatologicznie, ale dzisiaj chyba nie mój dzień ;c ( piątek 13 )

    Oczywiście czekam na kontynuację ;3
    Pozdrawiam ! ;)

    OdpowiedzUsuń

Powiedz, co myślisz ;)